WSD logo

Od filozofii adwentu do teologii nadziei

Grudniowy dzień skupienia, który poprowadził nasz współbrat ks. Daniel Kowalski SDS był syntezą filozofii i teologii. Nasz duchowy przewodnik przybliżył nam postać naszego zmarłego już współbrata ks. Prof. Tadeusza Stycznia SDS, wielkiego etyka. Na podstawie jego nauczania mogliśmy usłyszeć konferencje, które uproszczonym i bardziej dla nas przystępnym językiem wygłosił ks. Daniel.

W pierwszej konferencji kaznodzieja skupił się na filozoficznych zagadnieniach, które przekładał nam na język ludzki, nie tak bardzo naukowy, dzięki czemu dostrzegliśmy, że filozofia może być przystępna. Ks. Daniel tłumaczył nasz charyzmat w naukowy sposób. Zaczął od tego, że kiedy poznajemy prawdę, to czujemy w sobie powinność, aby ją czynić. Jeśli tego nie zrobimy, to zaciągamy winę, z którą sami nie jesteśmy sobie w stanie poradzić i wtedy przychodzi Bóg, który tę winę bierze na siebie. „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem” – powtarzał nasz ks. Daniel za św. Augustynem.

W drugiej konferencji nasz gość przeszedł do perspektywy bardziej teologicznej. Zwrócił uwagę, że ks. Tadeusz Styczeń, również jako filozof często sięgał do teologii, a na koniec swojej działalności nazywał siebie bardziej teologiem moralnym, niż etykiem. Mogliśmy usłyszeć między innymi o tym, że filozofia stawia pytania, ale na wiele z nich nie jest w stanie odpowiedzieć. Wtedy przychodzi Bóg ze swoim objawieniem, zapisanym na kartach Pisma Świętego, tam można szukać odpowiedzi, których filozofia często nie daje. Ks. Daniel zwrócił też uwagę, że my jako salwatorianie nie możemy zatrzymać się na poznaniu samych siebie, bo na tym polega odkupienie. My jako salwatorianie, a więc „specjaliści od zbawienia”, musimy dotrzeć do poznania nie tylko siebie, ale także Boga i do tego poznania Boga mamy prowadzić innych.

W homilii kaznodzieja zwrócił uwagę na to, że często myślimy o zagubionej owcy, ale czasami nie jest to wcale wina owcy, że się zgubiła, ale złego pasterza. „Warto postawić sobie pytanie: jakim pasterzem jestem ja? W moim życiu często było tak, że po jakieś wielkiej akcji duszpasterskiej, dużych staraniach przychodziła satysfakcja, a zaraz potem największe upadki. W naszym życiu zakonnym nikomu nie robimy łaski robiąc coś dla innych, jesteśmy po to, aby ludziom pomagać i dawać im swój czas. Musimy pamiętać, że zawsze jesteśmy sługami bezużytecznymi. Nie możemy po naszym wysiłku, nawet największym, oczekiwać, że to teraz Bóg zacznie mi służyć. Musimy bardziej patrzeć na wielkość Boga, niż na swoje starania. On zrobił dla nas na pewno więcej, niż my dla Niego” – powiedział salwatorianin.

Mamy nadzieję, że przez ten Adwent po raz kolejny zbliżymy się do Boga i po prostu będziemy gotowi na Jego przyjście.

Warto zobaczyć