WSD logo

Kto będzie w niebie

Przez większość swojego życia dzień 1 listopada kojarzyłem jako „święto zmarłych”. Wszyscy dookoła byli tego dnia bardzo smutni, opłakiwali swoich bliskich zmarłych, palili znicze i kupowali kwiaty na groby. Nigdy bym nie pomyślał, że ten dzień może łączyć się z czymś innym jak tylko z pustką i smutkiem.

Kiedy przyszedłem do seminarium, okazało się, że 1 listopada Kościół obchodzi Uroczystość Wszystkich Świętych, podczas której czci wszystkich chrześcijan, którzy osiągnęli stan zbawienia i przebywają w niebie. Uroczystość ta jest wyrazem wiary w obcowanie świętych i powszechne powołanie do świętości. Oznacza to, że jest to tak naprawdę bardzo radosna uroczystość. Można powiedzieć, że tego dnia każdy ma imieniny, bo skoro wspominamy Wszystkich Świętych, to wspominamy naszych świętych patronów!

Czas na garść informacji! Jak każda uroczystość w Kościele, Uroczystość Wszystkich Świętych ma charakter bardzo radosny. Wspominamy wszystkich tych, którzy żyli przed nami i wypełniając w swoim życiu Bożą wolę, osiągnęli wieczne szczęście przebywania z Bogiem w niebie. Kościół wspomina nie tylko oficjalnie uznanych świętych, czyli tych beatyfikowanych i kanonizowanych, ale także wszystkich wiernych zmarłych, którzy już osiągnęli zbawienie i są w niebie. Widzimy w nich swoich orędowników u Boga i przykłady do naśladowania.

W początkach chrześcijaństwa Kościół nie wspominał żadnych świętych. Najwcześniej zaczęto oddawać cześć Najświętszej Maryi Pannie. Następnie kultem otoczono męczenników, nawiedzając ich groby w rocznicę śmierci, czyli narodziny dla nieba. W IV wieku na Wschodzie obchodzono jednego dnia wspomnienie wszystkich męczenników. Z czasem zaczęto pamiętać o świętych wyznawcach: papieżach, mnichach i dziewicach. Większego znaczenia uroczystość Wszystkich Świętych nabrała za czasów papieża Bonifacego IV (+ 615), który zamienił pogańską świątynię, Panteon, na kościół Najświętszej Maryi Panny i Wszystkich Męczenników. Około 800 roku wspomnienie Wszystkich Świętych obchodzone było w Irlandii i Bawarii dnia 1 listopada. Za papieża Grzegorza IV (828-844) cesarz Ludwik rozciągnął święto na całe swoje państwo. W 935 r. Jan XI rozszerzył je na cały Kościół. W taki sposób lokalne święto Rzymu i niektórych Kościołów stało się świętem Kościoła powszechnego.

Pierwszy dzień listopada był ważnym dniem w życiu naszego założyciela, bł. Franciszka Jordana. To wtedy zawiera on pakt duchowy z Panem Bogiem, o którym tak pisze ks. Józef Tarnówka SDS we wstępie do „Dziennika Duchowego”: W święto Wszystkich Świętych 1891 roku przeżył Ojciec Jordan wyjątkową godzinę, która miała decydujący wpływ na jego dalsze życie. Przynaglany łaską Bożą obiecał swemu Stwórcy siebie samego i wszystkie dary, które od Niego otrzyma, w każdym momencie oddać Mu z powrotem. To znaczy, że z nową siłą i wiernością chciał uczynić swoje codzienne życie ciągłą rozmową wdzięczności i oddania. Jednocześnie poddał on wszystkich ludzi panowaniu Boga, aby Go kochali, Jemu służyli i tak znaleźli swoje zbawienie. Tym aktem dał nowy wyraz swemu powołaniu, by działać dla zbawienia wszystkich ludzi. (…) Przy tym jego cała nadzieja skierowana jest na Boga. Od Niego oczekuje wielkiej świętości i łaski, aby stawał się odpowiednim narzędziem Jego Opatrzności i aby mógł wypełnić przyrzeczenia, do których się zobowiązał. Był pewny, że to, czego od Boga oczekuje, odpowiada Bożym zamiarom.

Piękne słowa w Uroczystość Wszystkich Świętych w 1899 roku bł. Franciszek Jordan skierował do sióstr salwatorianek, ale myślę, że te słowa mogą być zachętą dla każdego wierzącego. Pozwolę sobie przytoczyć fragment wypowiedzi: Dzisiejsze święto powinno nas na nowo zachęcić do odważnego postępowania na drodze do doskonałości. Och, gdybym tak mógł choćby na chwilę przenieść was do nieba, aby pokazać wam tam niezliczone zastępy świętych i chwałę, jakiej tam doświadczają. Gdybyście choćby przez jedną chwilę mogły zakosztować radości i rozkoszy wiecznej kontemplacji Trójcy Świętej. Chciałbym was ponownie zachęcić do tej walki o koronę, którą już posiadają na wieki święci i do której zdobycia my również jesteśmy powołani. Walczcie odważnie i wytrwale znoście cierpienia. A jeśli przyjdą na was trudne i gorzkie godziny i dni, padnijcie na kolana i wznieście oczy ku niebu. Popatrzcie na chwałę świętych, na tak wiele osób zakonnych ze wszystkich narodów, młodych i starych, i pocieszcie się myślą o tym, co oni musieli wycierpieć i ile walczyć. Jeśli było ich na to stać, to dlaczego z nami miałoby być inaczej? Niezależnie od tego, jak wielkie pokusy i cierpienia na was przyjdą, pamiętajcie, Bóg nie wystawa was nigdy na próbę ponad wasze siły, nigdy nie zsyła na was więcej, niż potraficie znieść. Zawsze przyjdzie wam z pomocą przez swoją łaskę.

Natomiast 2 listopada przeżywamy Zaduszki, Dzień Zaduszny lub Święto Zmarłych, a właściwie Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Większość z nas w tych dniach tradycyjnie modli się za zmarłych, wspomina ich, nawiedza groby. Naturalnie sprawia to w nas nastrój zmuszający do refleksji i zaczynamy często myśleć o tym co kiedyś, po śmierci będzie z nami? Głośno ostatnio było o piosence Dawida Podsiadło o tytule POST, gdzie krytykuje on hipokryzję Kościoła, hipokryzję katolików (często ma rację), a w ostatnim z wywiadów zapytany o jego stosunek do Kościoła, powiedział, że jak będzie miał okazję to dokona aktu apostazji, bo nie chce być łączony z instytucją z którą się nie identyfikuje. Jednocześnie podkreśla, że wierzy w Boga, ale nie w instytucję. Jedna piosenka z jego najnowszej płyty nosi tytuł „Mori”, co oznacza po łacinie „umrzeć, umierać”. W refrenie możemy usłyszeć tam takie oto słowa:

A jeśli już, to wezmę tam ze sobą bukiet róż

Przy bramie będę czekał patrząc w dół

Ty w wolnej chwili czasem na mnie spójrz

A jeśli już, to nie martw się pamiętam każdy dzień

A miejsce będzie zawsze obok mnie

Czekać aż i Ty dołączysz tu.

Wynika więc z tego, że pan Dawid spodziewa się, że będzie stać przy bramie świętego Piotra. Patrzenie w dół to metafora patrzenia na ziemię z nieba. Dodatkowo będzie czekać na drugą osobę, która ma do niego dołączyć. Piękne wyznanie wiary w istnienie nieba, zbawienia i świętych obcowania! Skąd jednak to przekonanie o perspektywie nieba? Trzeba być świadomym tego, że bycie dobrym człowiekiem to za mało, aby być zbawionym. Pamiętajmy, że jest nie tylko niebo, ale także piekło i choć nikogo z nas Pan Bóg w piekle nie chce, to jednak nasza wolna wola stwarza możliwość wyboru potępienia samego siebie, Bóg na siłę nas nie zbawi. „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.”

Warto zobaczyć